Molám Thai Canteen & Bar

Słyszałem wiele dobrego i faktycznie - warto było wpaść o wydać ten hajs. Ale przede wszystkim polecam przyjść ekipą i spróbować każdego po trochę. Nie wszystko przypadło mi do gustu ale wszystkie talerze zostały opróżnione więc przypadły reszcie ekipy 😅 bardzo ładny lokal, miła obsługa, klimat 4/5 bo w środku wali złą rybą i ten zapach zostaje na ubraniach. Z parkingiem też lipa bo zostaje tylko miejski na ulicy 😕

Restauracja zachwyca autentycznymi tajskimi smakami! Doskonałe połączenie ostrości, słodyczy i kwaśnych nut sprawia, że każde danie to uczta dla podniebienia. Świeże składniki, aromatyczne przyprawy i perfekcyjnie zbalansowane smaki przenoszą prosto do Tajlandii. Obsługa miła, klimat wyjątkowy!

Zasłużone wyróżnienie Michelin. Zaproponowane dania to bardzo ciekawe połączenia smaków, a żołądki w tempurze zasługują na kulinarnego oskara. Foodsharing jest w porządku, niemniej trzeba dość szybko jeść, bo jedzenie stygnie ;) Fachowa, pomocna, ale sympatycznie wyluzowana obsługa; cała ekipa się wita (i żegna), łącznie z panią menedżer. Cztery dania + dwa dodatki, deser i karafka wody to w sumie (dwie osoby) około 200 zł.

Rewelacja! Świetny klimat panujący od samego wejścia, interesujący wystrój, super obsługa, która doradzi i pomoże wybrać coś dla każdego. Jedzenie bardzo pyszne. Różnorodność smaków, ostre, słodkie, kwaśne. Ciekawe tekstury. Ekstra pomysł z daniami w formie talerzyków dzięki czemu mamy możliwość spróbowania większej ilości dań. Oryginalna lista drinków, ja akurat skusiłem się na aperol z marakują i był to strzał w dziesiątkę. Najlepszy aperol jaki kiedykolwiek miałem okazję spróbować. Dla fanów kuchni tajskiej miejsce, które koniecznie trzeba odwiedzić! 10/10

Siedzieliśmy przy kuchni co zrobiło cały klimat tego miejsca. Wielki szacunek dla kucharzy za pracę przy otwartym ogniu i bardzo szybki serwis. Najlepsza wersja pat Thai jaka do tej pory jadłam. Udało się nam bez rezerwacji ale około pół h czekania przy barze, za to z napojami. Ogólnie polecamy

Polecam 10/10. Dania a wręcz dzieła sztuki były rewelacyjne. Obsługa bardzo miła, pomocna oraz przede wszystkim kompetentna. Wystrój oraz klimat zasługują na ogromną pochwałę! Wspaniały pomysł na Sharing food concept. Prawdziwa uczta dla podniebienia. Nie przez przypadek ten lokal został wyróżniony gwiazdką Michelin. Po prostu petarda!

Świetna restauracja oferująca koncept foodsharing w przytulnej atmosferze i cudownych gamach kulinarnych wprawiających nasze kubki smakowe w drżenie. Obsługa bardzo pomocna, miła i nad wyraz cierpliwa w stosunku do osób niezdecydowanych- co w dzisiejszych czasach się ceni. Potrawy przyprawione zdecydowaną ręką, co po pewnym czasie może się „przejeść” ze względu na specyfikę smaku. Dlatego koncept dzielenia sprawia się tu idealnie, mamy mniej określoności, a doznania się zwiększają wraz z kolejnym daniem. Żołądki drobiowe były dla naszej grupy gwiazdą wieczoru, natomiast curry zajęło dumne 2 miejsce. Dla wszystkich ciekawskich: Jedwabniki- fajny gag, który smakowo nie wykazał się finezją (wysuszony krakers z szafki babci). Natomiast nie ma co się czaić i śmiało można poszerzać strefę komfortu i spróbować dla „przeżycia”:) Polecam!

Tradycyjna tajska kuchnia, dbająca o klimat nie tylko smakami ale również wystrojem. Miejsce jest ciagle obłożone, wiec zalecs sie dokonywanie rezerwacji, jako że tylko połowa miejsc jest dostepna dla ludzi z ulicy. Menu jest bardzo bogate, stworzone w idei food sharingu. Danią są istną poezją smaków, porcje mimo że małe, pozwalają się dość nasycić. Ceny dość spore, nawet jak na Kraków. Ciekawą pozycja jest również karta drinków, gdzie znajdziemy tak ciekawe i eksperymentalne pozycje, że dla nich samych warto sie tu wybrać. Obsluga bardzo zabiegana, jednak dają rade jak na taki ruch.

Polecamy ! My będziemy Tu wracać 😃👌 Wspaniała obsługa, pomoc kelnera w skomponowaniu menu jest na pierwszy raz bezcenna. Później zaczyna się prawdziwy spektakl smaków i doznań kulinarnych 🤌Molam - Obowiązkowe miejsce kulinarne na mapie Krakowa .

Oj cóż to była za kulinarna podróż do Azji! Klimat miejsca to 5 gwiazdek, tłoczno, gwarno, kolorowo, pachnąco przyprawami. Ufff że mieliśmy rezerwacje, inaczej czekałaby nas spora kolejka. Następnie czas na analizę menu. Ciężko się zdecydować, ale na szczęście na ratunek przychodzi obsługa, która doskonale powie i opowie o daniach, i jak je skomponować. Decydujemy się na kurze żołądki (wszyscy tutaj chwalą, więc bierzemy), stir fry z bakłażanem (normalnie jest z jarmużem, ale akurat się skończył), curry z dorszem i makaronem, a do tego orzeźwiająca sałatka z kalarepy. I prawdziwy fun zaczyna się jak te dania wjeżdżają na stół. Bogactwo smaków i faktur, naprawdę każde danie było wyjątkowe i razem wszystkie komponowały się idealnie, ciężko wskazać jednego faworyta. Kompletnie nie wiem skąd są opinie, że coś jest słabe czy za słodkie. Tu wszystko grało, i to jak grało, jak najlepsza orkiestra! Ten koncert smaków zleciał zdecydowanie za szybko i mam nadzieję na powtórkę kiedyś. Aha, i jeszcze deser, tak ten mus, a właściwie kruszonka, wyjątkowo krucha, z kawałkami czekolady, orzechów i soli (!) była doskonałym zwieńczeniem tej uczty. Koniec, kurtyna, czekam na bis. Na pamiątkę wizyty mam tylko zdjęcie pustych talerzyków, nie dało rady zrobić wcześniej. Szkoda na to czasu, po prostu degustujcie.