Restauracja Wierzynek

Wykwintnie podane przepyszne jedzenie ze specjalnością dań z dziczyzny. Miejsce urzeka wszechobecnymi zabytkami. Przemiła i fachowa obsługa. Chcesz przeżyć wyjątkowe kulinarnie chwile, to miejsce nadaje się idealnie.

Jest to bardzo droga i luksusowa restauracja, w której naprawdę można poczuć się po królewsku. Nic dziwnego, gdyż taki klinat tworzy wyposażenie oraz zdobienia oraz sama hisroria tego miejsca - ponoć właśnie w tej kamienicy w roku 1364 miał miejsce słynny zjazd u Wierzynka (właściciela kamienicy), zorganizowany z okazji zaślubin wnuczki króla Kazimierza Wielkiego - Elżbiety Pomierskiej z samym cesarzem rzymskim, Karolem Luksemburskim. Na zjedzie obecnych było wielu znamienitych gości z rodzin królewskich także z innych krajów iraz sam polski król Kazimierz. Obsługa na najwyższym poziomie, traktują gości z szacunkiem i profesjonalizmem. Ktoś z obsługi zaprowadzi nas do stolika, zaniesie nasze kurtki do szatni, a przy wyjściu nam je przyniesie. Wszystkie potrawy jak i wina są niezwykle wykwintne. Ja zamówiłam kremówkę - była smaczna i naprawdę spora, więc dałam radę się nią najeść, podana była z makaronikiem oraz truskawką. Raz na jakiś czas można pozwolić sobie na zjedzenie w drogiej restauracji, szczególnie w Krakowie i szczególnie takiej, z bogatą historyczną tradycją. Wrażenia jak najbardziej pozytywne!!

Miejsce godne odwiedzenia. Jedna z najstarszych restauracji. Piękny wystrój. Bardzo dobre jedzenie, profesjonalna obsługa.

Piękne wnętrza, przemiła obsługa, pyszne jedzenie i ekstra widoki za oknem. Jeśli masz ochotę na chwilę cofnąc się w czasie, odpoczać od zgiełku krakowskiego rynku wejdź usiądź choćby na pyszną kremówkę z kawą. A jeśli masz więcej czasu zamów wizytę z ucztę rycerską - warto. Polecam.

Jak za każdym razem wspaniałe jedzenie, klimat i profesjonalna obsługa. Polecam wstąpić choćby na desery, które są obłędne. Krem brulée pistacjowy i lody o smaku borowika

Potrwy wspaniałe, od "coś na zab", przez przystawkę, danie główne do deseru z kawą. Wystrój klimatyczny, cudowny dźwięk fortepianu w tle i profesjonalna obsługa czynią tą legendarną restauracje niezapomnianym miejscem na kolację, obiad czy też spotkanie grupowe.

Przepysznie, profesjonalnie i bardzo klimatycznie. Kolacja w tej restauracji była ukoronowaniem szlaku rowerowego Orlich gniazd więc po 2 dniach rowerowych zmagań postanowiłyśmy z koleżanką nagrodzić się pyszną strawą. I nie pomyliłyśmy się. Zupa rakowa i kaczka okazały się przepyszne. Dania są drogie ale w sumie warte swojej ceny. Polecam.

**Recenzja z grudnia!** Ach, ten Wierzynek – dostałem wszystko to, czego się spodziewałem. Kluczowe pytanie brzmi: w jakich kategoriach rozpatrywać tę restaurację? Wydaje mi się, że pretenduje do grona najlepszych, i do nich trzeba Wierzynka porównać. Z drugiej strony, po wizycie w tym miejscu, odnoszę złudne wrażenie. To miejsce jest po prostu znane od lat, ma swój styl, jest poza kategorią. **Do rzeczy.** Wystrój ciekawy, ale jak wszystko w tym miejscu, zdaje się „nie móc się zdecydować” – czy fine dining, czy trochę kicz. Rozpadające się karty menu – żart (załączam zdjęcie na dowód). Obsługa miła i uprzejma, ale nic poza tym. Jak na zwykłą restaurację – super, pytanie, czy to zwykła restauracja? Jeśli nie, to brakuje wielu elementów. Nic nie dowiedziałem się o winie. Kiedy zmieniliśmy stolik, co akurat było miłym ukłonem, nikt nam nie przeniósł kieliszków. O karcie praktycznie nie usłyszałem słowa, nie mówiąc już o samym miejscu. Poprosiłem przy rezerwacji o stolik przy oknie w jednej z sal – było to małe urodzinowe życzenie. Niestety, mam wrażenie, że siedzieliśmy w kompletnie przypadkowym miejscu (zanim poprosiliśmy o zmianę). Właściwie zastanawiam się, czy komuś by przeszkadzało zamknięcie restauracji z nami w środku. Było to dziwne uczucie wychodzić z restauracji delikatnie po deklarowanych godzinach zamknięcia – większość świateł była już pogaszona, drzwi zamknięte, z obsługi prawie nikogo nie było lub wychodzili właśnie do domu. **Clue sprawy – jedzenie.** Znowu trzeba wrócić do pytania z początku. Było smacznie, ale nic poza tym. Ani nie było to ciekawe, ani zaskakujące, ani jakoś specjalnie wyróżniające się wizualnie. W smaku – po prostu okej. Dwa duże zarzuty z mojej strony: wydaje mi się, że grzyby były mrożone (co jest zrozumiałe ze względu na sezon, jednak można spróbować zastąpić je świeżą alternatywą), bita śmietana w deserze smakowała sztucznie. Ceny są kompletnie wyssane z palca. W sumie, trochę mnie bawi całe to doświadczenie. Czy to koślawa próba ataku na najwyższą ligę, czy może własna, bezkonkurencyjna liga przeciętności? Nie mam temu miejscu za złe swoich oczywistych deficytów, jednak za tę cenę w Krakowie można znaleźć o niebo lepsze miejsca. Z drugiej strony, Wierzynek to Wierzynek…

Miejsce z duszą. Po posiłku krótkie zwiedzanie restauracji.

To miejsce legendarne na mapie polskich restauracji - wizyta bardziej z ciekawości . Dania podane bardzo ciekawie. Smak dobry, doprawione dobrze. Najciekawszy to deser lodowy borowik